W czwartek rano Krzysztof Bosak z Konfederacji gościł na antenie radia RMF FM, gdzie odniósł się do działań i reakcji rządu Donalda Tuska na powódź, która nawiedziła południe Polski.
Zdaniem wicemarszałka Sejmu, codzienne posiedzenia sztabu kryzysowego, które były transmitowane m.in. w mediach społecznościowych, to wyłącznie „operacja PR-owa” oraz „komunikacja ze społeczeństwem obliczona na marketingowe efekty”.
Powódź 2024. Krzysztof Bosak uderza w rząd. „Nie wierzę w liczbę ofiar”
Prowadzący program Robert Mazurek nawiązał do środowego posiedzenia Sejmu, podczas którego kluby i pojedynczy posłowie prezentowali swoje stanowiska w sprawie powodzi. – Wyglądało to tak, jakby rząd w tym potoku gadulstwa chciał coś ukryć. Wydaje mi się, że ma sporo do ukrycia i chodziło o to, aby publiczność zmęczyć i żebyśmy przestali pytać o kluczowe fakty – mówił Krzysztof Bosak.
Poseł Konfederacji stwierdził, że „premier unika wskazania winnych za brak przygotowań, za brak wprowadzenia procedur ostrzegawczych, za to, że lokalne społeczności i samorządowcy zostali kompletnie zaskoczeni nadchodzącą falą powodziową, mimo że w innych państwach jak w Austrii czy we Włoszech to zarządzanie wyglądało inaczej”.
Dalej Bosak, odnosząc się do tego, co jego zdaniem Donald Tusk stara się ukryć, to liczba ofiar wielkiej wody. Podobne stanowisko wygłosił w środę w Sejmie, gdzie mówił, że nie wierzy w podawane przez rząd dane.
– Jeśli rząd chce skorygować w górę liczbę ofiar, to niech zrobi to jak najszybciej, bo zwlekając z tym podważa wiarygodność instytucji państwowych. Wczoraj rozmawiałem z ambasadorem Austrii, gdzie w wyniku powodzi zginęło siedem osób. Nie wierzę w to, że w Polsce zginęło tyle samo, ponieważ jej zasięg był dużo większy – mówił wicemarszałek Sejmu.
Powódź 2024. Wicemarszałek podważa dane rządu. Stanowcza odpowiedź policji
Krzysztof Bosak, powołując się na medialne doniesienia stwierdził też, że policjanci na Dolnym Śląsku otrzymali polecenie, aby kwalifikować utonięcia w samochodach porwanych przez wielką wodę, jako wypadki komunikacyjne. To twierdzenie spotkało się ze stanowczym sprzeciwem prowadzącego, który stwierdził, że „to brzmi aż niemożliwie”.
Na słowa wicemarszałka Sejmu zareagowała polska policja, która opublikowała w sieci wpis z wyjaśnieniami. „Z całą stanowczością dementujemy nieprawdziwe informacje, dotyczące zgonów osób zaistniałych w związku z powodzią, które pojawiają się w przestrzeni medialnej. Przypominamy, że w tak tragicznej sytuacji związanej ze śmiercią osób, przekazywane publicznie informacje powinny być rzetelne i cechować się odpowiednią wrażliwością. Warto o tym pamiętać, aby nie tworzyć przestrzeni do kłamliwych spekulacji, zwłaszcza w tak delikatnej materii jak ludzkie życie” – zaznaczono w komunikacie.
Policja podkreśliła, że w powodzi w Polsce życie straciło siedem osób.
„Okoliczności ich śmierci mogą wskazywać na to, że ich przyczyną było utonięcie. Każda z tych śmierci to rodzinna tragedia. Wskazane przypadki dotyczą poniższych miejsc: Bielsko-Biała, Nysa, Nowy Świętów, Kłodzko, Stronie Śląskie, z kolei w Lądku-Zdroju zmarły dwie osoby.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!